Moja Polska

9.05. piątek

Dziś pierwsza była pani Zosieńka. Wybiegła z domu narzucając przeciwdeszczowy płaszcz w kratkę bezpośrednio na pidżamę. Pies, ze smyczą w pysku, czekał kiedy skończy ze mną rozmawiać.

- Kochaniutka moja, jeszcze chwila spaceru i poczytam moje ploteczki. To da mi pani „Ekspresiak” i papieroski. Nerwowa się zrobiłam – synuś maturę zdaje, na studia się wybiera –...

O niewytłumaczalnym...

Moja matka była czarownicą. Ze wszystkimi zdolnościami.

Potrafiła oswajać szczury, czytała z kart. Dochodziło do takich sytuacji, że musieliśmy z ojcem chować te karty przed nią.

Zapamiętałam taki spacer za miastem. Przechodziłyśmy obok sadu z pasieką. Pan, właściciel pasieki, profesjonalnie ubrany – pracował przy ulach.

Nagle moja mama powiedziała: - nie mogę na to...

Limeryki Bożeny Gutowskiej

O zupie Młody kucharz na Żurawiu ciągle krzyczał; więcej szczawiu kwaśną zupę warzył przy warzeniu marzył Zaczął w pełni kończył w nowiu O komunikacji Skromny motorniczy w Krakowie podrywał pannę co wszystko wie gdzie Praga i himalaje takie tam inne rozstaje A Salwator – nie wie gdzie.... O pannie Stara panna z miasta Łodzi bystrym okiem wokół wodzi z tyłu liceum z przodu muzeum Starych...

Nazwa i przysłowie

„Chachalnia k/Krotoszyna” i „koryto to samo, tylko świnie się zmieniają”

- Kochanie, ustalmy, kiedy jedziemy na moją „dziadowiznę” - musimy przecież przywieźć ziemniaki na zimę. I ciocia pytała co nam przygotować z drobiu i czy mają zabić prosiaka...

- To są najdroższe „pyry” na świecie. Wiesz, za ile ja paliwa spalę do tego Krotoszyna? A z prosiaka – to ja mogę jedynie schab...

W drodze...

Drzwi za mną zamknęły się same.

– Stary – no i czemu nie wpadłeś do Pitera??? Ale była impra!!!

– ....

– Przestań – on nigdy nie wpuszczał nas na chatę..... aż w końcu...

– ...

– Starych nie było – a browarek w sześciopakach. Duży rzutnik....

– ...

– Na początek skoki – pod skocznią podobno 20 tys. gardeł – a z progu woda lała się...

Teo

Urodziłam się już dość dawno. Miałam sporo rodzeństwa, ale zobaczyłam to dopiero po kilku dniach po urodzeniu – kiedy przestaliśmy być już ślepi.

Moja Mama była jednym wielkim futerkiem – nie tak jak ci – co przychodzili nas oglądać i sprawdzać czy potrafimy już samodzielnie pić mleczko z miseczki i czy można już nas zabrać do innego domku.

Ten najwyższy, w okularach, miał...

Strony