Moje pierwsze…

Chłodny gabinet lekarski, biel płóciennych parawanów, lodowaty dotyk jakiegoś metalowego narzędzia. Cisza, po chwili zimne słowa „graviditas” i, nie pamiętam jak brzmiące, inne jeszcze słowo po łacinie. Moje pierwsze dziecko.

Mozolnie, dzień po dniu pokonuję pierwsze wrażenie chłodu, zastępując je gorącą miłością, bez warunków wstępnych.

Pieniądze

W ósmej klasie dostałam dwóję z łaciny, bo pan profesor Felke nie wierzył, że nie ściągam. Gdy odpowiadałam z pamięci, patrząc mu w oczy, łapał się za głowę i protestował, że nie ma na czole napisanego tego o czym mówię.

W podobnej sytuacji była córka sąsiadów. Chodziła jednak do innej szkoły. Rada rodziców postanowił, że będziemy się razem przygotowywać do poprawki. Ja automatycznie...

Największy absurd PRL

Może nie największy, ale z pewnością dla mnie najśmieszniejszy. To było po 1981 roku. Dostałam wezwanie na milicję na Leszno, a mieszkałam na Bielanach*. Gdy zdumiona powiedziałam o tym synowi, przyniósł mi broszurkę z informacjami o prawach obywatela wobec służb cywilnych, co zdecydowanie nastawiło mnie pozytywnie do milicji obywatelskiej.

Sytuacja okazała się banalna. „Czy pani...

Zdarzenie, które mnie rozbawiło

Wanda wracała z długiej podróży służbowej. Byli już prawie u celu, gdy kierowca postanowił kupić papierosy w jedynej w mieście restauracji. Po chwili wraca ze zmieszaną miną:

- Nie wiem, czy powinienem pani to mówić?

- Ależ proszę, skoro pan zaczął…

- Pani mąż siedzi w restauracji z tą zootechniczką i widać dobrze się bawią - wycisnął z siebie kierowca.

- O… to...

Strony