Krótka opowieść w dziesięciu zdaniach ułożona dla małego chłopca

Chodźmy na spacer. Pokażę ci dziwaczny dom i człowieka, który go zbudował a teraz w nim mieszka. Całe obejście, a więc domek i szopę, ich ściany i dachy uplótł z wierzbowych witek. Z tej samej wikliny, z której robiliśmy dla ciebie baciki, kiedy galopowałeś na drewnianym koniku. Zrobił też z nich płot, którym odgradza się od innych. Stary, siwy i brodaty mężczyzna mieszka tam sam, chociaż nie...

Zabawy dzieciństwa

Zabawy wiązały się z ruchem, byciem poza domem i towarzystwem innych dzieci. To mogło być budowanie na wysepce wśród pokrzyw domku, do którego można było się dostać tylko przechodząc po złamanym drzewie nad wodą. Spływanie starą wojskową łódką w dół rzeki, pamiętając o młynie i tej głębi przed nim, w której można się było utopić. Zdobywanie czołgu, który stał na rozwidleniu dróg, koło budynku...

Samotność

Samotność nie jest zła. Lubię samotność a właściwie niezależność, swobodę nieliczenia się z innymi. Pisząc to uzmysłowiłam sobie, że to nieprawda. Samotność polega na tym, że to z tobą się inni nie liczą i ty nie liczysz się dla nich.

Solidarność

Parę lat temu to ja potrzebowałam, żeby ktoś mi bliski okazał ze mną solidarność. Wyraził ją słowem, potępił postępowanie wobec mnie w obecności tego, kto mnie skrzywdził i nazwał zło. Być może, przywróciłoby to równowagę w rodzinnych relacjach. Wydawało mi się to proste. A jednak nie było. Zajęcie tak jednoznacznego stanowiska było nie do przełknięcia. Zostałam sama.

W jakim świecie chciałabym żyć?

Marzyłabym o świecie wolnym. Ale jak to osiągnąć na tak zatłoczonej planecie? Wydaje się, że wszystko zmierza do objęcia nie tylko jednostek, ale i całych społeczeństw bardzo szczegółowymi restrykcyjnymi prawami i zasadami postępowania. A wszystko dlatego, że brak nam wspólnych ideałów, a niesłychana różnorodność pragnień i chęć ich realizowania, wcześniej czy później napotykają na przeszkody...

Młodość

Siedziała ukryta w stercie suchych gałęzi, wokół której biegał ogromny pies, a dzieci szturchały ją patyczkami. W końcu olbrzymia kuchenna rękawica zamknęła ją w uścisku i uniosła w górę. Spokojnie rozglądała się dookoła. Nie bała się, nieświadoma grozy i niebezpieczeństwa, którego uniknęła. W domu, nakarmiona, z niespożytą energią eksplorowała nieznany teren podłogi, traktując bezpardonowo i...

Strony