Mikołaj

Czeka na świętego Mikołaja. To właśnie dzisiaj przyjdzie, zawsze przychodzi w nocy. Może przyniesie jej wymarzone mebelki dla lalek.

Siedzi na tapczanie w jedynym pokoju, jaki mają ona i jej rodzice. Na środku pokoju stoi duży kwadratowy stół przykryty niebieskim obrusem. Siedzi na tapczanie i czeka. Za oknem, pod którym stoi maszyna do szycia przykryta białą robioną przez mamę na szydełku serwetą, ciemno.

- Mamo, dlaczego nie idziemy spać?

- Jeszcze wcześnie - mówi mama i uśmiecha się.

A przecież już wieczór, bo w radio słychać audycję „Muzyka i aktualności”. Nagle mocne stukanie do drzwi.

- Kto to może być?

O tej porze zwykle przychodzi mieszkająca obok ciocia Józka, malutka z mocnymi rumieńcami na policzkach. Wieczorem te rumieńce są silniejsze, gdy czeka siedząc przy stole blisko drzwi na męża inkasenta opłat za prąd chodzącego po wsiach z torbą pełną pieniędzy. Ale ona puka cichutko.

Znowu mocne dudnienie do drzwi i słychać różne głosy na korytarzu i wchodzi do pokoju w czerwonym płaszczu i wysokiej czapce święty Mikołaj. Za nim wchodzi pani Stefa oraz sąsiadka z dołu - mama Małgosi. Po co one tu przyszły? Dobrze, że stół ją dzieli od tego wielkiego Mikołaja, bo trochę się boi. Wpatruje się w niego i cichutko odpowiada na pytania. Tak, czeka na Mikołaja. Tak, była grzeczna. Tak, umie się przeżegnać.

Schodzi z tapczanu i podchodzi do Mikołaja, żeby odebrać prezent. Spuszcza oczy i widzi wystające spod czerwonego płaszcza męskie buty. Zna te buty, często stoją na korytarzu przed drzwiami mieszkania Małgosi, to buty jej taty, pana Edmunda. Przygląda się twarzy świętego Mikołaja, poznaje śmiejące się oczy sąsiada, dostrzega też dziwny uśmiech własnej mamy.

Pan Edmund przebrał się za Mikołaja. A dlaczego? Już nic nie rozumie. To ten w nocy już nie przyjdzie? Odbiera prezent zamyślona. To jednak prawda, co mówili starsi koledzy, że to rodzice kupują i podkładają prezenty i święty Mikołaj to tylko bajka dla małych dzieci, a ona nie chce już być mała… Do tego nie dostała mebelków, tylko małego majsterkowicza.

Jest jej bardzo smutno, ale może jednak jest niewidoczny święty Mikołaj, który przynosi wymarzone prezenty – myśli.

I tak do dzisiaj w to wierzy, a minęło już od tego zdarzenia prawie 60 lat.