Zabawne zdarzenie

Szłam do pracy przez ulicę Tomasza w pięknym, puchowym, bardzo żółtym płaszczyku. Naprzeciw mnie szedł mężczyzna, dość przystojny, który wpatrywał się we mnie niezmiernie. Oczywiście zawładnęła mną pycha kobieca i pomyślałam: „To jednak jestem ładna?”. Zbliżający się mężczyzna nadal się we mnie wpatrywał. Zauważyłam wtedy, że jest lekko zawiany. Ale pycha nadal mnie nie opuszczała. Wreszcie zbliżył się do mnie, przystanął i wpatrując się we mnie krzyknął: „A cóżeś się k…wa  za kanarka przebrała?”.