Bajka

Bajka prawdziwa dla dziecka adoptowanego o psie Iksie

Mój 15 letni pies rasy mieszanej z powodu starości i chorób został uśpiony.

Było mi smutno i przykro. Mam dom z ogródkiem, ale na myśl, ze kolejny pies będzie krótko żył, nie chciałam brać, czy kupować kolejnego psa. Wystarczy, ze mój rudy kot hipnotyzuje mnie swoim narkotycznym pięknem (takie zdanie przeczytałam kiedyś u Pilcha).

Po kilku miesiącach życia bez psa zadzwoniła koleżanka z pytaniem czy wezmę czarnego kundelka.

Oto jego historia:

Biegł wzdłuż dwupasmowej drogi i wpadł pod samochód, został potrącony i leżał na poboczu. Widzieli to ludzie, którzy jechali z Bielska. Zatrzymali się natychmiast i zabrali go do swojego auta. Żył i niestety wymiotował w czasie jazdy. Przywieźli psa do Krakowa, wykąpali, weterynarz zbadał i nie stwierdził złamań, tylko obrażenia i ból w przednich łapach i w barku. Wiek oszacował na 5-7 lat.

- Przywieźcie go do mnie! Na szyi miał wytarte futro, wiec pewnie zerwał się z łańcucha, obroża spadła i pobiegł sobie na spacer.

Okazał się bardzo przyjacielski, stale nadstawia głowę do głaskania, przewraca się na plecy i tak sobie leży w pobliżu mnie. Gdy pracuję, złocę, uśmiechnięty, dyskretny. Rano przychodzi do mojego łóżka, sprawdza, czy śpię. Czeka w drzwiach na podłodze, aż wstanę. Mieszka w domu, nie w budzie. Bawi się z kotem w ściganego, jest tez przez Rudego napadany, dla zabawy.

Chyba jest zadowolony z sytuacji, teraz ma lepiej.