Mówią na mnie…

Przeżyłem wiele lat i miałem wiele problemów,

z których większość nigdy się nie wydarzyła”.

Mark Twain

 

Samotność jest formą istnienia dobrą jak inne i wcale nie musi być cierpieniem. Jest wiele samotnych rzeczy pięknych – wyspy bezludne, samotne światło gwiazd, księżyca blask. Wszystkie rzeczy wyjątkowe, ocierające się o doskonałość są samotne.

Nie jestem doskonały i cierpię. Nikt nie jest tak samotny jak ja.

Wymyślono mnie w połowie lat 60-tych XX w. Zaczęto realizować w 1974 a w 1979 przestano. Miałem być największy a jestem od 36 lat największym pośmiewiskiem. W sierpniu 1980 strajki na wybrzeżu ukąsiły PRL, który w 1989 przewrócił się. Elektryk, Lech Wałęsa przeskoczył przez płot a później wskoczył na fotel prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej i do tej pory z niego spada. Transformacja ustrojowa zmienia cały kraj fizycznie, formalnie i psychicznie. Dookoła dzieje się.

Nowe domy, ulice, autostrady, samochody, nowe wynalazki, nowe pokolenia. Ja w tym nie uczestniczę. U mnie nic się nie dzieje. Cały czas stoję w miejscu, dosłownie i w przenośni. Zero ruchu, zero zmian.

Jak ja wyglądam? Betonowo-szary korpus, miejscami przyczerniony porastającymi mnie grzybkami. Intensywna czerwień mojej, pomalowanej miniową farbą metalowej czapki wyblakła, od powietrza i poszarzała. Drobnymi płatkami sypie się ze mnie brudnobrunatna rdza i dyndają mi na wietrze czarne kable. Zakapturzone cienie w nocy, kolorową farbą w sprayu nabazgrały mi na ściankach, od góry do dołu: okrutnik, konfident, kocham Angelę i mnóstwo sobie tylko znanych tagów.

Jestem niczyj!

Nawet nie mam nazwy.

Mam tylko pogardliwe przezwisko.

Mówią na mnie „szkieletor”.

 

 

Klub Sagi – spotkanie 14 kwietnia 2015