Odcienie samotności

Noszę w sobie dwa odcienie samotności: ten, w kolorze najczarniejszej czerni i ten, w kolorze rajskiego ptaka. Zacznę od tego mrocznego, aby zakończyć optymistycznie.

Twarz tej kobiety i jej samotne odchodzenie. Piękna, pogodna, z wielkimi przenikliwymi oczami i tajemniczym przyjaznym uśmiechem; przyjmowała w siebie drugą stronę bytu ( niebytu? ). Tak spokojnie, bez emocji. Doświadczała tej jedynej prawdziwej samotności, destrukcyjnej, bez odwrotu, w której nikt człowiekowi nie towarzyszy, do której dopuszczona jest tylko osoba dokonująca przejścia.

Wszystkie inne samotności są wydumane. Samotność w pojedynkę, samotność we dwoje, samotność w tłumie, samotność trudnych decyzji. Stanowią tylko naszą interpretację gorszego nastroju, dołka życiowego, niemiłej konieczności.

Na nie jest antidotum. Ta pierwsza jest absolutem. Przed każdą inną broni instynkt samozachowawczy. W obliczu tej pierwszej traci swoją moc sprawczą.

Na temat owej ostatecznej niewiele wiemy, ponieważ nie znamy drugiej strony lustra. Pozostaje tylko czekać, aż nadejdzie kres i, być może, odpowiedź na pytanie, do którego momentu jest to coś zwane życiem a potem już nicość?

Postrzegam ją jako najokrutniejszy rodzaj samotności, bowiem trzeba rozstać się z sobą- istotą sobie najbliższą i najintymniejszą. Czy całe piękne życie warte jest przeżycia tej jednej okrutnej, wyzutej z wszelkiej litości chwili? Myślę, że tak.

Ta druga w kolorze rajskiego ptaka jest moją prywatną samotnością, czasem szczególnym- chęcią pobycia z sobą sam na sam.

Lśni wszystkimi kolorami tęczy, bo jakżeby inaczej, kiedy skołatana psychika dostaje w prezencie możliwość obejrzenia ciekawej wystawy, po której zasiada przy pachnącej filiżance kawy, cieście marchewkowym i pozwala się jej, w stanie uwolnienia od wszelkiego przymusu, przenieść na papier myśli nieuczesane?

Potrzeba jej doświadczenia wychodzi spod skóry znienacka i dokucza tak silnie, aż nie zostanie zaspokojona. Rodzi ją zmęczenie otaczającą rzeczywistością. Jest cennym czasem, ładującym totalnie moje akumulatory.

 

 

Klub Sagi – spotkanie 14 kwietnia 2015