Kolorowe charakterki

W mieście Borówka Czarna, przy ulicy Truskawkowej 7 stoi ogromny kolorowy pawilon, a na nim widnieje neonowy napis „SPRZEDAŻ CHARAKTERKÓW”. W drzwiach stoi zając Konstanty, który ma na nosie wielkie okulary koloru kanarkowego i kolorowe piegi. Swoim donośnym głosem zaprasza dzieci na zakupy. Po wejściu do środka, dzieci wsiadają do kolejki szynowej, która ma moc czarodziejską i przenosi do krainy baśni. Półki uginają się pod kolorowymi charakterkami: łagodny był koloru miętowego i pachniał jak cukierek, bardzo łagodny jest koloru złocistego piasku, mieniącego się w morskiej wodzie, a miły charakter jest błękitny jak chmurka na niebie. Stanowczy jest czekoladowy jak piernik, ciekawy to fioletowy jak śliwka, wesoły jak tęcza różnokolorowy, zarozumiały czerwony jak indora korale, a kłótliwy charakter ma kolor pomarańczowy i leży na półce razem z charakterem, który ma focha i jest bordowy jak krowa co była w kropki bordo. Zły charakter spogląda okiem granatowym jak atrament z najwyższej półki, bo bardzo rzadko dziecko może tam zajrzeć, nawet gdy stanie na palcach, a drabina gdzieś się zapodziała... Jeszcze był charakter fajowski, ale był ogromny popyt na niego i ten był koloru białego jak śnieg w parku przy ulicy Kwitnącej Wiśni. Wśród półek latają piękne kolorowe motyle, które pomagają dzieciom w wyborze charakteru. Wołają: „Kupujcie, kupujcie, chłopczyki i dziewczynki, a charakterki na buźkach namalują wam minki…!”.

Dzieci wybierały, przebierały, przemierzały i kupowały, a płaciły uśmiechami od ucha do ucha. Jasio kupił charakter czekoladowy, bo chciał być stanowczym i w życiu, i w szkole, Franek kupił fioletowy, bo jest bardzo ciekawy, co świat ma na głowie. Pola kupiła miętowy, bo chce, aby wokół było ciepło i kolorowo, a Filip kupił błękitny, gdyż jego marzenie jest takie, aby dzieci już nigdy nie płakały. Staś z Helenką kupili takie same charaktery, bo są bliźniakami i ich wyborem był złocisty, bo ich serduszka były wielkie, że każde porzucone zwierzę znalazło u nich schronienie.

Nagle na jednej z półek pomarańczowy kłócił się z bordowym. Wszystkie charaktery szeptały: „Co to? Co to? Jaki gwar, co się dzieje? Patrzcie jaki pomarańczowy robi się ognisty ze złości! A bordowy strzela focha i kolor zmienia jak kameleon na brunatny”.

Ale dzieci już tego nie słyszały. I dobrze… Wyszły ze sklepu i pobiegły na ulicę Poziomkową numer 5, gdzie podawano duże lody śmietankowe z polewą jagodową. Na koniec przyleciała biedronka i położyła bajeczkę na półeczkę.