Bajka z przesłaniem do dzieci i dorosłych

Dziewczynka miała na imię Antosia i miała chore serduszko. Było za duże dla jej małej klatki piersiowej. W swoim małym pokoju spędzała większość swojego życia. Rodzice chronili ją przed nadmiernym wysiłkiem, chorobami i nawet przeziębieniem, bo podwyższona temperatura lub wysiłek powodowały, że serduszko jej biło jak oszalałe i dlatego musiała żyć bardzo powoli.

Wychodziła z rodzicami na spacery, jeździła na wycieczki, ale nie mogła w pełni korzystać jak inne dzieci z uciech beztroskiego świata dziecięcego. Rodzice bardzo ją kochali i spełniali jej marzenia, czytali jej dużo bajek. Dziewczynka często przesiadywała w oknie, bawiła się lalkami i dużo rysowała, rozmawiała ze swoją rudą kotką Kulką, która jak każdy kot miała swój charakter. Z dziewczynką jednak żyła w zgodzie.

Gdy Antosia osiągnęła wiek szkolny, przychodziła do niej nauczycielka i uczyła ją pisania, czytania i liczenia. Pani Lilka była wspaniałą nauczycielką i dla Antosi nie miała taryfy ulgowej. Ze swojego okna obserwowała świat, była to przestrzeń ograniczona, ale zawsze coś ciekawego się działo. Wszystkie zdarzenia zapisywała w swoim pamiętniku…

Pisała o barwnym ptaszku, który usiadł na parapecie i przyglądał się Antosi… Spłoszyła go pstrykając aparatem… Pisała o psie, który warował pod drzwiami domu. Czekał na swego pana, który już nigdy nie powrócił… Wspominała o chłopczyku, który wrzeszczał, aż się domy trzęsły, bo nie dostał nowej zabawki… O starszej kobiecie, której rozsypały się zakupy… O panie, który złapał gumę i musiał koło wymieniać w samochodzie...

Antosia swoje opowieści przenosiła na papier i razem z bohaterami swojej codzienności przenosiła się w świat książek. Bardzo dużo czytała i przyjmowała pod swój dach coraz to nowych gości.

Odwiedził ją król Maciuś ze swoim przyjacielem i opowiedział o swoich przygodach, Piotruś Pan, który był zawsze małym chłopcem. Była z wizytą Ania z Zielonego Wzgórza i Antosia chciała przefarbować się na rudo, ale mama wytłumaczyła jej, że dziewczynki nie farbują sobie włosów. Dlatego też zmieniła swojej rudej kotce imię z Kulki na Rudą. Odwiedziła ją Poliksena ze swoim prosiaczkiem Rumiankiem i zaprosiła Antosię do baśniowej krainy. Pewnego razu w pokoju zagościli goście z Narnii - książę Kaspian, Łucja, Edmund i Eustachy, a nawet lew Aslan i urocza mysz Ryczypisk. Antosia tak się nimi nakręciła, że mama musiała ją upominać, bo bała się o jej zdrowie.

Często powraca do tych opowieści. Pan Kleks z Adasiem Niezgódką, Harry Potter, Dzieci z Bullerbyn i Pipi Pończoszanka dawały chorej dziewczynce dużo radości i receptę na życie. Poruszała się w świecie baśni, legend, marzeń. Poznawała świat dziecięcej literatury, co pozwalało jej zapomnieć o chorobie. Wszyscy w rodzinie, znajomi i przyjaciele wiedzieli o jej fascynacji literaturą i kiedy nadarzyła się okazja, kupowali jej książki.

Dorastała wspólnie z piękną literaturą i bohaterowie z dzieciństwa często powracali w jej umyśle, ale z biegiem lat pojawili się coraz to nowi… Pan Wokulski, Izabela Łęcka, Dama Kameliowa, Anna Karenina, Hrabina Cossel, Pan Wołodyjowski, Kozeta, Małgorzata, Dziewczęta z Nowolipek, doktor Judym i piękna Scarlet... Od najmłodszych lat często odwiedzał ją Mały Książę, który przynosił jej róże.

Antonina ukończyła na renomowanej uczelni wydział filologii i została słynną pisarką. Jej książki rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Były nasączone wielką miłością i pochylały się nad losem dzieci biednych i opuszczonych. Pierwsze honorarium za światowy bestseller „Bawole serce” przeznaczyła na budowę kliniki dla dzieci, gdzie leczono małe, chore serduszka. Poznała prawdziwego księcia, który obsypywał ją różami i wyprawiono im wielkie wesele, na którym goście przychodzili z prezentem – bajką lub książką dla dzieci, które były chore i leczyły się w klinice. Pani Lilka była tam wolontariuszką i pięknie czytała wszystkim dzieciom. Po weselu zamieszkali na przedmieściach wielkiego miasta w dużym domu, gdzie w gabinecie Antoniny powstała jej biblioteka i tam też spod jej pióra wychodziły powieści dla dzieci i dla dorosłych…

Morał tej bajki jest taki: „Czytajcie bajki, książeczki i książki, bo literatura uczy i dom bez niej jest ubogi i nie ma duszy”.