Kościół św. Wojciecha – 3 spojrzenia

  • Z perspektywy małego dziecka

Mamusiu, czemu ten kościółek jest taki malutki i czemu stoi tak dziwnie, nie stoi przy ulicy, nie stoi na jakimś placu, tylko tak jakoś z boku. Przecież to jest kościół, ma na wieżyczce krzyż, a kościoły to stoją zawsze na jakimś placu, albo przy ulicy. Pewnie Bozia, która tam mieszka to też jest malutka, taka dla dzieci, prawda?

A czemu nazywa się ten kościółek św. Wojciecha, bo tak mi powiedziałaś, prawda? Pewnie ten Wojtuś to musiał być bardzo grzeczny tak sobie myślę i dlatego tak nazywają jego kościółek. Popatrz przez tą szybkę widać takie stare mury, piwnice, pewnie ten kościółek wybudowali wcześniej niż nasz blok, prawda mamo?

 

  • Z perspektywy sprzedającej precle

Mam świetne miejsce tutaj, gdzie stoję przy kościele św. Wojciecha i interes idzie mi dobrze. Tu tłumy, wycieczki szkolne, zagranicznicy, a na swej drodze mają mnie i moje precle. Więc korzystam z okazji i podniosłam cenę o 10 groszy, majątku nie zrobię ale każdy grosz się przyda. Ci handlarze co stoją tuż przy Kościele Mariackim mają jeszcze lepsze miejsce niż ja, musieli chyba dać komuś w łapę aby tam stać. Słucham co opowiadają turystom przewodnicy (czasami dużo głupstw) i zastanawiam się jak to się dzieje, że ja historyk sztuki sprzedaję precle pod kościołem. Ale tak jest, gdy życie płata różne figle, gdy starszego pracownika nikt nie chce, nie nadaje się, cieszę się że znaleźli się dobrzy ludzie, którzy pomogli mi znaleźć tą pracę. Nawet ją lubię, ciekawi ludzie, ciekawe miejsce, stale coś się dzieje i już nie lękam się, czy ktoś ze znajomych mnie tu nie spotka i co na  to powie. Czy to ważne, przecież handluję w miejscu gdzie stał jeden z najstarszych kościołów Krakowa, w miejscu gdzie podobno św. Wojciech ewangelizował mieszczan krakowskich, w miejscu gdzie działa się historia to i moja historia sztuki tutaj się też zmieści.

 

  • Z perspektywy mojej

Kraków, moje rodzinne miasto od dziada, pradziada. Gdy wyjeżdżam z Krakowa na dłużej, to po powrocie pędzę na Rynek aby sprawdzić czy wszystko stoi na swoim miejscu i czy jestem wreszcie w domu. No i ta duma, jak widzę tłumy turystów (choć mnie nieraz ta „stonka” denerwuje), fotografują, filmują, z podniesionymi głowami w skupieniu słuchają hejnału i biją strażakowi brawo. Parę lat temu zdarzyła mi się wspaniała przygoda, w ramach projektu dla seniorów prowadzonego przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Krakowie z grupą kilku osób przygotowaliśmy 4-ro częściową multimedialną prezentację dotyczącą Krakowa zatytułowaną „Kraków w oczach seniorów”. Ja pracowałam nad częścią pt. „Rynek Krakowski”. Wykonałam wiele zdjęć Sukiennic, kamienic, kościołów, pomników i tego co na Rynku się dzieje. Przeczytałam wiele opracowań o historii Krakowa, Rynku i jego budowlach. Jednym z obiektów był też kościół św. Wojciecha. jeden z najstarszych zabytków Krakowa, którego dzieje sięgają X wieku (romańskie elementy budowlane odkryto podczas badań archeologicznych). Na tym miejscu wg. tradycji potwierdzonej przez Jana Długosza głosił swoje kazania św. Wojciech (X w.), oraz później św. Jan Kapistran- założyciel zakonu Bernardynów. Świątynia była wielokrotnie przebudowywana, a obecny wygląd nadano jej w XVII w.

W podziemiach budowli czynna jest stała wystawa o dziejach Krakowskiego Rynku. Przygotowana przez nas prezentacja pokazana seniorom z wielu krajów Europy wzbudziła ogromne zainteresowanie, a my byliśmy bardzo dumni że udało się nam pokazać piękno i urok Krakowskiego Rynku.