Wspomnienia z dzieciństwa

Pierwsze zapamiętane przeze mnie wspomnienie z dzieciństwa jest naprawdę wczesne. Miałam wtedy dwa lata. Skonfrontowałam to wspomnienie z moją mamą, gdy byłam już prawie dorosła.

Czasem przypominała mi się jak ze złego snu scena, gdy moja mamusia oddaje mnie małą obcej kobiecie na ręce, a ja się boję i bardzo płaczę, no bo nie rozumiem dlaczego…

Zupełnie przypadkiem mama wspominała kiedyś przy mnie trudne czasy, gdy czasem zawodziła komunikacja zbiorowa. Samochodów, ani taksówek nie było, a przynajmniej dla mojej mamy były niedostępne, no i w takim przypadku trzeba było iść nawet kilkanaście kilometrów pieszo.

Było to w 1955 roku, mama szła ze mną 2-letnią na rękach niosąc jeszcze ciężką torbę z zakupami. Miała do przejścia prawie 20 kilometrów. Młoda kobieta zaproponowała mamusi pomoc. Podobno chciała wziąć zakupy, ale mama poprosiła, aby jednak wzięła dziecko, bo po prostu ja byłam cięższa niż ta torba z zakupami, a mama była już wykończona kilkukilometrową wędrówką z dużym obciążeniem.

Ta scena zapadła mi, jako dziecku, bardzo głęboko w pamięć. Była ona dla mnie tak tragiczna, że nawet pogoda towarzysząca tym chwilom w mojej pamięci utrwaliła się jako groźna, burzowa. A mama powiedziała, że świeciło słońce, była upalna pogoda, która dodatkowo wzmagała jej zmęczenie. Uczynna kobieta niosła mnie bardzo krótko, potem wzięła jednak torbę z zakupami, a ja wróciłam w objęcia mamy. Tego oczywiście ja już nie pamiętam, bo mnie utkwiło w głowie tylko kilka groźnych chwil, gdy nagle straciłam poczucie bezpieczeństwa.