Miesiąc nienawiści

Uli kocha matkę przez jedenaście miesięcy w roku. W grudniu matki nie kocha.

Każdego roku grudniowa nienawiść zaczyna się od banalnego pytania – czy w końcu będziemy mieć choinkę?

Matka zaciska zęby i syczy – dopóki ja żyję, w tym domu nie będzie żadnej choinki.

Na początku Uli prosiła, błagała, obrażała się - matka była nieugięta.

Potem uciekała z domu. Zaglądała do okien. W każdym mieszkaniu mrugały lampki, uśmiechały się bieluchne aniołki i skrzyły się kolorowe bombki. W jej domu nie było ani śladu świąt.

Teraz Uli milczy i nienawidzi – i matki i grudnia.

Maria kocha córkę zachłannie i bezkrytycznie. Urodziła Uli mając tylko 16 lat. Szalona miłość z Wasylkiem skończyła się w grudniu. Maria urodziła, a stary Wasyl w ciągu kilku dni znalazł dla syna bardziej „godną” żonę i wyprawił im huczne wesele. Marię i Uli wygnano z taboru. Na odchodne, babka Wasylka spojrzała „złym okiem” na różowe zawiniątko i powiedziała – kiedy po raz pierwszy razem ubierzecie choinkę stanie się coś złego.

Maria nie wierzy w gusła, czary i uroki. Nie odpukuje, nie spluwa przez lewe ramię i zachwyca się czarnym kotem na drodze. Wychowuje Uli na nowoczesną, światłą kobietę. Nie będzie przecież mieszać jej w głowie Cyganami, Wasylem i złym okiem. W końcu nie muszą mieć tej głupiej choinki.

Może jednak dać na mszę?

A potem przychodzi grudzień …